Od wielu lat obserwuję rozwój rynku coachingowego w Polsce (na świecie też), a wraz z nim rozrój hejtowania coachingu. Oprócz tego, rozmawiam z wieloma osobami, wsłuchuję się uważnie w słowa i wyciągam wnioski, by jak najlepiej pomóc młodym adeptom profesjonalnego coachingu.
Skąd bierze się hejt na coaching?
Z niewiedzy czym w ogóle jest coaching i myleniem ról!
Wiele osób wstaje rano i stwierdza „OD DZIŚ BĘDĘ NAZYWAŁ SIĘ COACHEM”.
Skąd taki pomysł?
Najczęściej trzy uzasadnienia za tym konceptem stoją:
- naczytałem się dużo książek i bywałem na wielu kursach rozwojowych (aż mi wiedza uszami się wylewa),
- mam wiedzę życiową, czyli dużo w życiu widziałem (cokolwiek to znaczy),
- coaching teraz jest modny, więc łatwo zbić na tym kasę.
I co dalej?
- robią szkolenia rozwojowe, na których – do ucieszonej gawiedzi – mówią, że są coachami,
- zapraszają ludzi na sesje, bo przecież się na tym znają, bo czym jest pogadanie sobie z kimś przez godzinę? przecież to łatwizna: zapytam z czym ktoś ma problem, chwilę posłucham i nie po to książek się naczytałem, by nie znaleźć mu rozwiązania do tego problemu,
- jako eksperci od wszelakich problemów DAJĄ takiej osobie gotowe rozwiązania, taką maść na wszelkie boleści.
Dlaczego ten schemat tak łatwo tym osobom wdrożyć w życie?
Jesteśmy leniwi na tyle, by pofatygować się i sprawdzić, czy ta osoba cokolwiek wie o ZASADACH, STRUKTURZE, SPOSOBIE prowadzeniu sesji coachingowej. Ta osoba powie, że jest znawcą i już jej w to wierzymy. Im leniwszy człowiek, tym łatwiej nim manipulować.
Mam w zwyczaju powtarzać: masz takiego coacha czy trenera (o trenerach napiszę w innym artykule), na jakiego zasługujesz. Jesteś leniwy i nie sprawdzasz, to masz usługę/wiedzę na poziomie „wstałem rano i wiem”.
Dlaczego jest to takie ważne?
Widziałam jak niejednokrotnie osoby wychodziły z takich sesji z pseudocoachami poobijane mentalnie jeszcze bardziej niż były przed sesjami. TAK! Kochani coachowie z własnego nazwania, możecie ludziom zrobić więcej złego niż dobrego i ich najzwyczajniej w świecie skrzywdzić!
Jak wygląda ten proces z „coachem z samonazwania”?
- na pierwszym spotkaniu (na żywo lub online) jesteśmy szczęśliwi, bo ktoś nareszcie nas słucha,
- dostajemy złote rady na nasze problemy i czujemy ulgę, bo nareszcie znowu ktoś nam mówi, jak mamy żyć, tym samym WZIĄŁ ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA NASZE ŻYCIE, w najlepszym wypadku zaczyna się coś lekko zmieniać w naszym życiu,
- bańka mydlana pęka, bo nałożone okulary „coacha z samonazwania” nie koniecznie pasują do naszego życia,
- w końcu tracimy motywację do działania, bo „coach z samonazwania” był kolejną mamą, nauczycielem, pracodawcą, który kierował i nadzorował nasze działania, a nasze poczucie sprawczości i własnej wartości nie szło z nami w parze, bo było sztucznie napompowane przez „coacha z samonazwania”.
Czym coaching nie jest?
- nie jest doradzaniem,
- nie jest szkoleniem,
- nie jest psychoterapią
- nie jest mentoringiem.
Może on zawierać śladowe ilości takowych, ale nie na zasadzie dyrektywnej, czyli „ja Ci powiem jak masz żyć”. Jeżeli coach widzi lub klient sam dojdzie do takich wniosków, że najbardziej w tym momencie będzie służyło szkolenie lub doradztwo (wyposażenie klienta w nową wiedzę), a coach jest także trenerem lub doradcą w tej dziedzinie, to umawiamy się z klientem na inną usługę pod tytułem „doradztwo”, „szkolenie”.
Czym jest coaching?
- procesem,
- określoną strukturą, która ma określony cel,
- uważnością coacha zadającego ODPOWIEDNIE (a nie jakieś tam) PYTANIA, które mają za zadanie pomóc coachee (klientowi w coachingu): zbudować celowość w życiu, jeśli jej jeszcze nie ma, odnaleźć/odbudować zasoby, wartości, prawdziwe priorytety, pomóc w wyborze najlepszych działań, wspierać mentalnie klienta w tych działaniach, doprowadzić klienta dokładnie tam, gdzie on chce być na koniec procesu coachingowego.
To tak z większego. Jeśli potrzebujesz szczegółowych informacji o coachingu przeczytaj TUTAJ.
Jak wygląda profesjonalna sesja coachingowa? Odsłuchaj sesji, w której pełnię rolę coacha.
Pomieszanie ról
Mylenie coachingu z trenerstwem, oprócz bezpośredniego tłumaczenia z angielskiego, bierze się też stąd, że często coachowie zarabiają na życie też jako szkoleniowcy. Wtedy, w trakcie przedstawiania się, mówią, że są też coachami, traktując jako oczywistość, że skoro stoją przed publicznością i prowadzą szkolenie, to już nie trzeba dopowiadać, że są coachami i trenerami, a to są dwie różne zawody wymagające trochę innych wiadomości i umiejętności.
Kiedy takie osoby prowadzą szkolenie czy mają wystąpienie, w tym mowy motywacyjne, ludziom od razu wiążę się to z coachingiem, bo powiedział, że jest coachem i pokazał co robi.
Mylenie coachingu z doradztwem wynika z tego, że niektórzy coachowie zajmują się też doradzaniem. Posiadam wiedzę z zakresu prowadzenia wielu firm i procesów, więc często jestem proszona o wejście do firmy i ułożenie „klocków” od nowa tak, by działały efektywniej przynosząc większe zyski. Cały czas mam do wykorzystania też metodę pracy pod tytułem „coaching”, ale w tym przypadku wykorzystuję swoje zasoby, doświadczenie i sugeruję, co może zacząć działać lepiej, więc jestem doradcą.
Mentoring to wykorzystanie coachingu i dzielenie się własnym doświadczeniem na danym stanowisku, w określonym zawodzie lub obszarze życia, najczęściej zawodowym. Mentee (klient w mentoringu) może brać z moich doświadczeń, ile chce, bo prowadzę go pytaniami, ale też wyposażam w doświadczenie moje i innych ludzi.
Wnioski
Coach to zawód, a coaching to metoda wykonywania pracy.
Tak jak księgowy to zwód, a księgowanie to wykonywanie pracy.
Jakie skojarzenie mi przychodzi do głowy? Zawodu kominiarza.
Kominiarz, kiedy czyści kominy, to jest kominiarzem, kiedy np. dorabia jako elektryk, to jest wtedy elektrykiem, ale gdy przy tej okazji powie, że jest też kominiarzem, to za tydzień może dostać w tym samym miejscu zlecenie na wyczyszczenie komina, a gdy o tym nie powie, to zlecenie otrzyma inny kominiarz. 🙂
Z kominiarskim, przepraszam, coachingowym pozdrowieniem 😉
Ewa Szpakowicz, coach z międzynarodową akredytacją ICF na poziomie PCC, oprócz tego trener, doradca, mentor, autorka książek, kart coachingowych… itd., a i najważniejsze Akademii Coachingu ZEMA. 🙂
Artykuł nie jest poparty dowodami naukowymi i jest subiektywną opinią wynikającą z przemyśleń oraz obserwacji. 😉